Uczniowie Gimnazjum Publicznego nr 1 w Świnoujściu wspólnie zpolonistką zorganizowali przedstawienie z okazji Dnia EdukacjiNarodowej. Scenariusz został opraty na autentycznym wydarzeniu(kontuzja nauczycielki) i bardzo się podobał wszystkim uczestnikom.
Scenariusz akademii z okazji Dnia Edukacji Narodowej
( Grupa uczniów siedzi wokół stołu, na którym znajdują się kolorowe
bibuły, brystol, farby, mazaki, klej i inne materiały potrzebne do
przygotowania dekoracji sali.
Nagle dzwoni telefon komórkowy jednego z uczniów. Ten odbiera i prowadzi z kimś rozmowę, chodząc energicznie po klasie: )-
- Tak, rozumiem, są wszyscy, dobrze, postaramy się, trudno, do widzenia.
- Kto dzwonił?
- Big Brother.
- Spóżni się?
- Gorzej. Nie przyjdzie.
- Świetnie, idziemy do domu! Próba odwołana!
- Spokojnie! Siadajcie! Muszę was zmartwić. Nie tylko próba się odbędzie, ale scenariusz musimy ułożyć sami.
- Kapitalnie! Święto Edukacji za kilka dni, a on zostawił nas na lodzie!
- A właściwie – co się z nim dzieje, dlaczego nie przyszedł?
- Dokładnie nie wiem. Mówił coś, że pośliznął się na ścieżce rozwoju zawodowego i złamał nogę.
- Biedaczek,
tak się starał dostosować do zreformowanej szkoły. W marcu skończył
kolejne studia podyplomowe. Tyle wyrzeczeń i nie wyszło mu na zdrowie.
D.
Całe szczęście, że wymagania rosną tylko w stosunku do nauczycieli, a
nie do nas. Przecież główną ideą reformy jest odejście od
encyklopedycznego przekazu wiadomości.
- Nie zgadzam się z tobą, o wiele łatwiej jest wkuć regułkę, niż stosować ją w praktyce.
- A właściwie – Big Brother - odwoływał się do haseł reformy. Mówił coś o samodzielności myślenia, kreatywności, burzy mózgów.
- Zatem, nie możemy zawieść jego zaufania. Kto ma jakiś pomysł?
E. Przypomniał mi się wiersz pt. „Radosny dzień”. Deklamowałam go w podstawówce.
Posłuchajcie!
Dzisiaj Dzień Nauczyciela,
więc raniutko przed lekcjami,
cała klasa uśmiechnięta
dała kwiaty naszej Pani.
I życzyła pomyślności
i wszystkiego najlepszego
no, a Pani dziękowała
koleżankom i kolegom.
Dzisiaj Dzień Nauczyciela
no i właśnie przy tym święcie
Staś nieodrobione lekcje,
Przyniósł Pani dziś w prezencie.
Ewa zaś ma w swym zeszycie
takie kleksy, takie błędy,
że aż kwiaty naszej Pani
na ich widok zaraz zwiędły!
Jeszcze Dzień Nauczyciela
całkiem nam się popsuć gotów!
Gdyby była dziś niedziela,
nie byłoby tych kłopotów.
- Rzeczywiście – wiersz sympatyczny, ale nadaje się dla nauczania początkowego.
- Ja pamiętam coś poważniejszego – Julian Tuwim „Nauka”:
Nauczyli mnie mnóstwa mądrości,
logarytmów, wzorów i formułek,
z kwadracików, trójkącików i kółek
nauczyli mnie nieskończoności.
Rozprawiali o cudach przyrody,
oglądałem różne tajemnice:
w jednym szkiełku „życie w kropli wody”,
w innym zaś – „kanały na księżycu”.
Wiem o kuli napełnionej lodem,
o bursztynie, gdy się go pociera ...
Wiem, że ciało pogrążone w wodę
traci tyle, ile ... et cetera.
I nic nie wiem, i nic nie rozumiem,
i wciąż wierzę biednymi zmysłami,
że ci ludzie na drugiej półkuli
muszą chodzić do góry nogami.
I do dziś mam taką szkolną trwogę:
Bóg mnie wyrwie – ja stanę bez słowa!
- Panie Boże! Odpowiadać nie mogę,
ja ... wymawiam się, mnie boli głowa ...
Trudna lekcja. Nie mogłem od razu,
lecz nauczę się ...po pewnym czasie ...
Proszę! Zostaw mnie na drugie życie
jak na drugi rok w tej samej klasie.
A. Bardzo ładnie to powiedziałeś, ale ten utwór jest niezwykle
popularny, więc znają go nie tylko uczniowie, ale i wszyscy
nauczyciele. Wymyślcie coś zabawnego – przecież to ich święto, powinno
być wesoło, żeby zapomnieli o troskach i kłopotach.
D.
Mam! Moja koleżanka czytała na inauguracji roku szkolnego parafrazę
wiersza Władysława Broniewskiego. Ponieważ tekst bardzo mi się
spodobał, więc nauczyłam się go na pamięć:
Kiedy przyjdą postawić ci pałę
tę, której nie chcesz,
kiedy rzucą przed ciebie kredą,
kiedy podrą ci zeszyt
i przed tobą staną i mocno
za uszy cię wytargają
ty, ze zdumieniem podnosząc skroń,
stań u drzwi.
Kreda w dłoń!
Trzeba tkwić!
Są w naszej szkole rachunki krzywd,
dyra dłoń ich też nie przekreśli,
ale śmiechu nie odmówi nikt:
wykrzyczymy go z trzewi i piersi.
Cóż, że nieraz smakował gorzko
przypalony w stołówce naleśnik?
Za ten głos podniesiony na ucznia
...